Darujmy sobie wstępy

Czasami naprawdę mam wrażenie, że ślepnę, kiedy czytam posty o niektórych książkach. Oczy dosłownie zalewa mi żal, że nie dość, że ktoś takie dzieło napisał, to ktoś inny je wydał, ktoś przeczytał (zazwyczaj niestety ja znajduję się w tej grupie), ktoś przeczytał i mu się spodobało, a już na samym szczycie tej wyliczanki stoi ktoś, kto przeczytał, komu się spodobało, i kto dobrowolnie (!) podjął trud zareklamowania tegoż wydawnictwa szerszemu gronu odbiorców. Niektórzy ochotnicy wybierają formę zwięzłej recenzji na stronie empiku czy merlina (gorliwi i mieszczący się w limicie słów recenzenci mają tam szansę zdobyć nagrodę pieniężną, WARTO), inni są pewni, że ich opinia jest warta założenia osobistego Bloga z Recenzjami, spełniającego rolę sugestywnej siły sprawczej nawracającej zagubionych (i przypadkowych) czytelników. Co sprytniejsi advertiserzy ograniczają się do udostępniania na swoich profilach chwytliwych, wyciągniętych z kontekstu cytatów; zawsze znajdzie się ten jeden znajomy, który widząc cudzysłów, zada w komentarzu pytanie o źródło, umożliwiając jednocześnie innym poznanie tytułu tej skarbnicy złotych myśli. Weronika postanawia umrzeć. Oskar i pani Róża. Cień wiatru. Ostatnia piosenka. Trzy metry nad niebem.

Nie cenię książek, które przekazują płytką, naprawdę ograniczoną treść opakowaną w cudeńka - kwiecisty i podniosły styl, rozwlekłość, malownicze telenowele na papierze z jeszcze bardziej malowniczymi nazwiskami bohaterów w tle. Nie szanuję autorów, którzy kreują się na współczesnych wieszczów - mentorów i odkrywców podstawowych życiowych prawd (tu macham do pana Coehlo i niestety też do ciebie, Lizzie Gilbert). Nie będę polecać wydawnictw, z których rzeczywiście można wyczytać niezłe historie, ale które napisane są w infantylny, szkolny sposób (tu z kolei kiwam do pana Sparksa, choć jest nadzieja, że może tylko do polskiego tłumacza jego pokaźnej twórczości).

Fajnie, że ludzie w ogóle czytają. Fajnie, że czytają dla rozrywki - tylko dla historii i emocji, jakie wzbudza, że potrafią wyluzować i mieć gdzieś formę, w jakiej ta historia jest przekazana. Ja nie potrafię i nie mam.





Popular Posts

Like us on Facebook

Flickr Images